„Człowiek w każdej fazie życia ma prawo być akceptowany, a próby jego eliminacji ze społeczności ludzkiej w pierwszej fazie jego życia, budzą nasz jednoznaczny sprzeciw” – napisała w swoim oświadczeniu Polska Federacja Ruchów Obrony Życia.
W wydanym dziś oświadczeniu Polska Federacja Ruchów Obrony Życia sprzeciwia się tezom głoszonym przez niektóre środowiska lansujące swobodę decyzji kobiet o aborcji farmakologicznej i chirurgicznej, twierdząc jednocześnie, że jest to pogląd większości Polaków.
„Pragniemy sprzeciwić się takim tezom, które nie mają nic wspólnego z ochroną praw człowieka ani wiedzą o jego prenatalnym rozwoju. Człowiek w każdej fazie życia ma prawo być akceptowany, a próby jego eliminacji ze społeczności ludzkiej w pierwszej fazie jego życia, budzą nasz jednoznaczny sprzeciw” – napisano w oświadczeniu.
W dokumencie przywołano aktualne badania CBOS dotyczące stosunku Polaków do aborcji, z których wynika, że większość badanych (65%) nie akceptuje przerywania ciąży z powodu trudnej sytuacji materialnej lub osobistej kobiety, a 69% sprzeciwia się aborcji na życzenie, gdy kobieta po prostu nie chce mieć dziecka.
„Zwracamy się do Wszystkich, o poszanowanie podstawowych ludzkich praw, życzliwość wobec dzieci w prenatalnej fazie życia i aktywną ich obronę, a także o niekrzywdzenie kobiet, które za aborcję zapłacą cierpieniem i wieloma długoterminowymi powikłaniami” – zaapelowali obrońcy życia z PFROŻ.
Poniżej pełna treść oświadczenia:
Oświadczenie Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
Nie naruszajmy podstawowych praw człowieka
Z największym zaniepokojeniem postrzegamy kampanię środowisk, podważających jedno z podstawowych praw człowieka, jakim jest ochrona jego życia i zdrowia w okresie prenatalnym.
Została ona nasilona w kampanii wyborczej do parlamentu, w której niektóre środowiska głosiły prawa kobiet, skupiające się głównie na lansowaniu swobody decyzji kobiet o aborcji farmakologicznej i chirurgicznej, twierdząc jednocześnie, że jest to pogląd większości Polaków.
Pragniemy sprzeciwić się takim tezom, które nie mają nic wspólnego z ochroną praw człowieka ani wiedzą o jego prenatalnym rozwoju. Człowiek w każdej fazie życia ma prawo być akceptowany, a próby jego eliminacji ze społeczności ludzkiej w pierwszej fazie jego życia, budzą nasz jednoznaczny sprzeciw.
Po wyborach kampania ta nie ustała, a 13 listopada br. Klub Lewicy złożył w Sejmie projekty przeciwne ochronie dziecka poczętego oraz gwarantujące możliwość jego eliminacji do 12 tygodnia życia.
Środowiska popierające takie propozycje twierdzą, że za nimi opowiada się większość społeczeństwa. Chociaż opinia większości nie jest konieczna dla poszanowania praw człowieka, gdyż przysługują one każdemu z uwagi na jego ludzką godność, jednak powoływanie się na nieistniejącą większość jest nieprawdą i manipulacją.
Świadczą o tym m.in. najnowsze badania CBOS-u. Wynika z nich, że większość badanych (65%) nie akceptuje przerywania ciąży z powodu trudnej sytuacji materialnej lub osobistej kobiety, a 69% sprzeciwia się aborcji na życzenie, gdy kobieta po prostu nie chce mieć dziecka (s. 5 tab. 1). Przeciwna tym poglądom jest mniejszość: – od 18% do 21% badanych.
https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2023/K_047_23.PDF
Zwracamy się do Wszystkich, o poszanowanie podstawowych ludzkich praw, życzliwość wobec dzieci w prenatalnej fazie życia i aktywną ich obronę, a także o niekrzywdzenie kobiet, które za aborcję zapłacą cierpieniem i wieloma długoterminowymi powikłaniami.
W imieniu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
Jakub Bałtroszewicz – prezes
Ewa Kowalewska – wiceprezes
ks. Tomasz Kancelarczyk – wiceprezes
Kraków, dnia 15 listopada 2023 r.
Polska Federacja Ruchów Obrony Życia i Rodziny działa od 1992 roku; zrzesza kilkadziesiąt organizacji chroniących życie i prorodzinnych. W 2012 roku Federacja za swoją działalność została nagrodzona Europejską Nagrodą Obywatelską Parlamentu Europejskiego.
„Jaka przyszłość Europy?” – pod takim hasłem odbyło się seminarium zorganizowane 25 października 2023 r. w Europejskim Komitecie Społeczno-Ekonomicznym przez Europejską Federację Stowarzyszeń Rodzin Katolickich (FAFCE), w ramach jesiennego posiedzenia zarządu FAFCE w Brukseli.
W seminarium wzięli udział: Dubravka Suica, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej ds demokracji i demografii, Kinga Joo z ramienia Europejskiego Komitetu Społeczno Ekonomicznego, Arcybiskup Noel Treanor, nuncjusz przy Unii Europejskiej, Vincento Bassi, przewodniczący FAFCE, niestrudzenie formułujący tezę, że polityka rodzinna jest inwestycją w przyszłość. Profesor Gian Carlo Blangiardo uszczegółowił problemy demograficzne na przykładzie Włoch. Horst Heitz ukazał problemy od strony małych firm, często rodzinnych, będąc sekretarzem SME Europe, wszyscy uczestnicy spotkania FAFCE i wszyscy zainteresowani.
Dubravka Suica mówiła o planowanych działaniach w zakresie demografii: potrzebie wyrównywania poziomu życia, aby nie dochodziło do wyludniania uboższych terytoriów; szukaniu rozwiązań w łączeniu rodzin; wspieraniu jedynie legalnej migracji, potrzebnej dla funkcjonowania starzejących się społeczeństw; rozwiązywaniu problemów łączenia obowiązków rodzinnych i pracy. „Musimy nie tylko przewidywać zmiany, ale także reagować na nowe i ewoluujące potrzeby wszystkich części naszego społeczeństwa, a w szczególności rodzin”.
Wskazywano dobre rozwiązania: działające ministerstwa rodziny w niektórych krajach, miasta i aglomeracje tworzące warunki przyjazne rodzinie. Kolejne prezydencje w Europie podejmują tematy demografii.
FAFCE uczestniczy we wszystkich działaniach instytucji europejskich mając status uczestnika. Przedstawiciele FAFCE spotykają się dwa razy w roku, aby podzielić się doświadczeniami, ustalić wspólne działania. To bardzo szerokie spektrum działań, zróżnicowane w poszczególnych krajach, którego wspólnym mianownikiem jest monitorowanie i szukanie dobrych rozwiązań w zakresie polityki rodzinnej. Wiosenne spotkanie będzie miało miejsce w Czechach, które od lat mają dużą sieć stowarzyszeń rodzinnych, podejmujących działania w bardzo licznych dziedzinach, które u nas raczej podejmowane są osobno przez szereg stowarzyszeń.
Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego FAFCE chce po raz kolejny poprzedzić ankietą do kandydatów z pytaniami z zakresu problematyki rodzinnej.
Przybywa członków i zainteresowanych działaniami FAFCE, obok dużych organizacji rodzin katolickich z Francji, Włoch, Niemiec o długiej tradycji stowarzyszeniowej, bardzo prężnie działa stowarzyszenie litewskie, nowo powstałe stowarzyszenia węgierskie: Human Dignity Center, Sewenty two disciples; wzorów szukają także Holendrzy, San Marino, Malta, Albania, Chorwacja,Słowenia, Ukraina. Nowym członkiem FAFCE została holenderska organizacja opGROEIsymposium
Działalność sekretariatu w Brukseli ustanowionego w 2009 r., początkowo jako pół etatu, niezmiernie się rozszerzyła. Obecnie obok Nicoli Speranza, sekretarza generalnego, pracują cztery bardzo aktywne młode kobiety. Podejmują bardzo szerokie spektrum działań. Monitorują wszystkie działania mające wpływ na rodzinę w Instytucjach Europejskich. Uczestniczą w konsultacjach dokumentów przygotowywanych przez te instytucje. Podejmują kontakty z posłami PE. Opracowują stanowiska FAFCE.
W 2022 r. FAFCE zorganizowało Europejski Konkurs Artystyczny poświęcony św. Józefowi. Wzięło w nim udział wielu artystów z Polski. Pierwsze miejsce w kategorii malarstwo otrzymał Maciej Pisiałek za pracę „Święta Rodzina”, Zbigniew Gos – trzecie miejsce w kategorii rzeźba, Kamila Kansy – pierwsze miejsce w dziale fotografia. Na spotkaniu w Brukseli, rzeźba św. Józefa – pierwsza nagroda, została ofiarowana kaplicy Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej, gdzie ma swoją siedzibę biuro FAFCE.
Obecne spotkanie przyjęło rezolucję w sprawie młodych ludzi i zdrowia psychicznego: „Rodziny, ich najlepsi sojusznicy”. FAFCE przypomniało instytucjom Unii Europejskiej o znaczeniu „zachęcania państw członkowskich do priorytetowego traktowania polityki prorodzinnej, która uznaje, że rodziny zapewniają jednostkom poczucie bezpieczeństwa, miłości i przynależności, niezbędne dla dobrego zdrowia psychicznego”.
Już po raz drugi Fundacja Rodzin Polskich im. św. Jana Pawła II ze Świętochłowic organizuje wielkoduszny jarmark Familokowe love. Na uczestników wydarzenia będą czekały przysmaki kuchni śląskiej, rękodzieło i inne atrakcje. Zarobione środki wesprą budowę „Domu, który stawia na nogi” – miejsca pomocy i wsparcia potrzebujących – dzieci, samotnych matek, ofiar przemocy, seniorów, osób z niepełnosprawnościami.
Druga edycja wielkodusznego jarmarku – Familokowe love odbędzie się w sobotę 4 listopada w godzinach 14.00- 17.00 na placu przed siedzibą Fundacji Rodzin Polskich przy ul. Kubiny 5 w Świętochłowicach. Tematem przewodnim wydarzenia, podobnie jak ostatnio, będzie śląska tradycja. „Momy do wos: sznita chlyba z fetym i bajlagom, kastrol żuru łod Omy, syrniki i inne kołoce, bawiaczki i graczki, przez nos zrobione szkorupy i te łone ze szkła i papioru. Poćcie i wybjyrejcie, co chcecie, a tym nom pomożecie!” – zachęcają w swoich mediach społecznościowych organizatorzy.
W tym roku jarmark organizowany jest w ramach projektu “Seniorzy dla lokalsów”. Uczestnicy projektu – osoby w wieku 60+ wspólnie z pracownikami fundacji przygotowują inicjatywę dla lokalnej społeczności, którą jest właśnie jarmark.
Nazwa wydarzenia nawiązuje do charakterystycznej na Śląsku zabudowy wielorodzinnej, popularnie określanej familokami. Właśnie w takim familoku, w starej kamienicy, powstaje „Dom, który stawia na nogi” – miejsce pomocy i wsparcia potrzebującym – dzieciom, samotnym matkom, ofiarom przemocy, seniorom, osobom z niepełnosprawnościami. Tworzy go Fundacja Rodzin Polskich im. św. Jana Pawła II ze Świętochłowic na Górnym Śląsku i zbiera na ten cel 6,5 mln zł.
Fundacja przez 12 lat swojej działalności zdążyła dobrze poznać Świętochłowickie podwórko i występujące tutaj problemy. Najbardziej palące to ubóstwo, uzależnienia, niezaradność życiowa. Wiele rodzin jest niepełnych, dzieci są osamotnione, nie mają dobrych wzorców relacji ani należytej opieki. Kobiety doświadczają przemocy – fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, a zachodząc w nieplanowane ciąże często zostają wyrzucane z domu. Bezrobocie jest zjawiskiem stałym, a utrzymanie się na koszt państwa z zasiłków sposobem na życie przekazywanym kolejnym pokoleniom. Seniorzy są izolowani, a niepełnosprawni pozostawieni sami sobie w domach bez odpowiedniej opieki.
Dlatego fundacja zbiera środki na wybudowanie wyjątkowego na skalę kraju miejsca, w którym wsparcie i opiekę otrzymają osoby na każdym etapie swojego życia, od poczęcia aż po kres swoich dni. Miejsce to będzie się nazywać „Dom, który stawia na nogi” i będzie oferować szeroki wachlarz profesjonalnego wsparcia. Pomoc w nim otrzyma każdy, kto znalazł się w trudnej sytuacji życiowej i pragnie odmienić swoje życie. Zdobyte doświadczenie w pomocy osobom wykluczonym – od dzieci po seniorów, pozwoliło dostrzec społecznikom, że w mieście Świętochłowice potrzeba czegoś więcej niż doraźne działania pomocowe. Dlatego też, aby nie dopuścić do stagnacji, zwiększenia demoralizacji i pogłębienia samotności tak wielu osób fundacja planuje stworzyć dla nich to wyjątkowe miejsce.
– Jako Fundacja Rodzin Polskich działamy już od 12 lat. Przez ten czas poznaliśmy setki osób, którym w różny sposób udzieliliśmy specjalistycznego wsparcia. Doszliśmy do momentu, w którym widzimy, że potrzeba tu czegoś więcej. Trzeba czegoś nowego, co przywróci wiarę w człowieka. Dlatego ideą Domu, który stawia na nogi jest nadzieja. Może się z wydawać, że porywamy się z motyką na słońce, bo tu duży projekt za duże pieniądze. Jednak dla nas to misja, w której nie chcemy się poddawać, choć widzimy jej rozmiar. Po prostu wiemy, że warto, bo stawką jest ludzkie życie – mówi Eugeniusz Fick prezes Fundacji Rodzin Polskich.
W „Domu, który stawia na nogi” powstaną:
Mieszkaniaopieki wytchnieniowej, w których osobom potrzebującym stałej opieki zapewnimy okresowe wsparcie, odciążając w ten sposób ich opiekunów.
Mieszkania treningowe, w których przygotujemy wychowanków domów dziecka do samodzielności i pomożemy osobom przeżywającym trudności psychiczne.
Mieszkania, w których zaopiekujemy się matkami szukającymi schronienia przed przemocą domową oraz kobietami w ciąży.
Klubo-kawiarnia „Święty spokój”, będącą przyjaznym miejscem pracy dla osób z niepełnosprawnością intelektualną.
Świetlica dla dzieci w trudnej sytuacji życiowej, gdzie będą mogły poczuć się bezpiecznie, otrzymać pomoc w nauce, ciepły posiłek i rozwijać swoje talenty.
Klub Seniora jako miejsce integracji i aktywizacji osób w wieku 60+.
Stolarnia i drukarnia, w których młodzi ludzie będą uczyć się zawodów poszukiwanych na rynku pracy.
Gabinet psychologiczny pomagający osobom w kryzysie psychicznym.
Klub Malucha, gdzie mieszkające w Domu matki, otrzymają pomoc w opiece nad dziećmi, aby same mogły być aktywne.
Zielony dach, będący miejscem relaksu dla wszystkich mieszkańców Domu i służący do hortiterapii.
Sklep, w którym sprzedawane będzie rękodzieło wytworzone w fundacyjnych pracowniach.
Dzięki pomocy darczyńców fundacja w 2021 zakupiła za kwotę 379 500 zł starą zniszczoną kamienicę znajdująca się w bliskim sąsiedztwie jej siedziby przy ulicy Rzecznej 5. To właśnie ona ma być schronieniem dla osób zmagających się z trudnościami. Jednakże najpierw konieczny jest jej gruntowny remont. Są już firmy, które zadeklarowały nieodpłatne wykonanie niektórych prac remontowych oraz takie, które przekazały w formie darowizny materiały budowlane. Poparcie dla inicjatywy wyraziła Fundacja Habitat for Humanity Poland. Do realizacji inicjatywy potrzebne jest 6,5 mln złotych. Bez ludzi dobrego serca nie będzie to możliwe. Pomagać można poprzez stronę www.fundacjarodzin.pl/dom.
Fundacja Rodzin Polskich im. św. Jana Pawła II od 2011 niesie pomoc rodzinom w kryzysie oraz zagrożonym rozpadem, borykającym się z uzależnieniami, trudnościami wychowawczymi, ubóstwem, niepełnosprawnością. Misją fundacji jest zmiana trudnego dzisiaj losu podopiecznych w lepsze jutro. Realizuje ją prowadząc świetlicę środowiskową dla dzieci, terapeutyczne i integrujące warsztaty artystyczne oraz tworząc rozwijające projekty aktywizujące i edukacyjne. Istotą działań jest zachęcenie osób korzystających ze wsparcia do zmiany samych siebie oraz osób z ich najbliższego otoczenia, dlatego podopiecznych obejmujemy wsparciem niematerialnym i specjalistycznym.
Fundacja Rodzin Polskich im. św. Jana Pawła II należy do Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, która zrzesza kilkadziesiąt organizacji pro-life i pro-family w Polsce.
Odeszła do Domu Ojca! Poszła za swoim ukochanym ojcem duchowym św. Janem Pawłem II. Na pewno złożył ją w ramionach Chrystusa, któremu przez całe życie służyła. Przeżyła 102 lata bez siedmiu dni.
Człowiek historia! Świadek Życia! Lekarka, b. więźniarka niemieckiego obozu zagłady Ravensbrück, ofiara zbrodniczych eksperymentów medycznych, wykładowca, autorka wielu książek i artykułów, wielka obrończyni rodziny i życia. W celu szkolenia kadr dla Duszpasterstwa Rodzin i ruchów obrony życia założyła Instytut Teologii Rodziny przy Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie i kierowała nim przez 33 lata. Była ekspertem Papieskiej Akademii Pro Vita. Prowadziła wiele badań i opracowań w zakresie przygotowania do małżeństwa i założenia rodziny. Jedna z pierwszych w Polsce opracowała i ukazywała poważne następstwa niszczenia płodności oraz aborcji dla zdrowia kobiet.
Na śmierć była skazana trzykrotnie!
Pierwszy raz jako młoda dziewczyna – harcerka – za obronę ojczyzny w 1941 roku. Do obozu koncentracyjnego Ravensbrück wywieziono ją z utajnionym wyrokiem śmierci.
Drugi raz, gdy znalazła się na liście skazanych w obozie zagłady, gdyż usiłowano unicestwić wszystkie kobiety, używane jako. króliki doświadczalne, aby zatrzeć śladyzbrodniczych eksperymentów paramedycznych. Współwięźniarki ukrywały ją wówczas na terenie obozu, co było cudem samym w sobie.
Trzeci raz podczas ewakuacji obozu tuż przed wyzwoleniem była bliska śmierci głodowej.
Doświadczyła, jak cenne jest życie i wytrwale służyła ratowaniu życia każdego człowieka i jego godności!
W 1962 roku ujawnił się bardzo agresywny rak – została wówczas cudownie uzdrowiona dzięki wstawiennictwu o. Pio na prośbę ówczesnego kard. Karola Wojtyły, jej duchowego ojca. Fakt, że dane jej było tak długie życie, też jest zadziwiającym cudem.
Po tych wszystkich doświadczeniach stała się osobą niezwykle wymagającą tak od siebie, jak i od innych. Nie szła na kompromisy, ale zawsze jednoznacznie mówiła prawdę, chociaż nie zawsze było to dobrze widziane. Robiła to jednak w dobrej intencji i z miłością. Pracując w poradni uratowała niejedno małżeństwo i wiele poczętych dzieci.
W latach dziewięćdziesiątych spotykaliśmy ją w Rzymie oraz podczas licznych kongresów na tematy związane z ochroną rodziny i życia. Chętnie siadała razem z nami i dzieliła się swoimi spostrzeżeniami. Patrzyliśmy na nią, jak w obraz – była symbolem i świadkiem, jak ważna jest ochrona ludzkiego życia.
Mówiła nam wtedy, że otwieramy otwarte drzwi, bo przecież ona już dawno to wszystko zrobiła – zbadała, opublikowała, tylko brać i korzystać. Młodzi jednak zawsze chcą wszystko robić po swojemu. Najpierw okropnie nas to denerwowało, później przyznawaliśmy jej rację. Dzisiaj kolejne młode pokolenie także chce wszystko robić po swojemu i wtedy przypominają się dyskusje z prof. Półtawską.
Zawsze z troską pochylała się nad człowiekiem, zwłaszcza zabłąkanym, cierpiącym, szukającym drogi. Zachowując pełną miłości troskę, pokazywała prawdę, nawet jeżeli była bardzo trudna. Jej celem była nie tylko pomoc psychologiczna czy medyczna (była przecież lekarzem psychiatrą), ale poruszenie sumienia, ukazanie drogi nawrócenia i Bożego Miłosierdzia. Podkreślała, że tylko w ten sposób można ocalić życie zagubionego człowieka i to obecne, i to wieczne. Ze wszystkich sił służyła Panu Bogu i Kościołowi, który w osobie św. Jana Pawła II otworzył jej szerokie możliwości działania.
Często można ją było spotkać w otoczeniu Ojca Świętego. Razem z mężem miała tam pełny dostęp. Przynosiła mu ważne informacje i dbała, aby nie był od nich izolowany. Ułatwiała też kontakt naszych liderów obrony życia z Ojcem Świętym. Byli oni zapraszani na prywatną Mszę św., mieli możliwość rozmowy oraz przedstawienia efektów swojej pracy.
Jestem ikonografem i pisałam dla niej ikonę, którą otrzymała w Gdańsku na spotkaniu z Duszpasterstwem Rodzin. Nadałam jej tytuł: „Wpatrzona”, nawiązując do Rekolekcji Beskidzkich, gdzie odkryła rąbek tajemnicy swojej duchowości i nieustannej kontemplacji Boga, której nauczył ją św. Jan Paweł II. Muszę przyznać, że jej duchową siłę wyczuwało się podczas tej pracy – jeszcze nigdy nie udało mi się napisać ikony tak prędko.
Odejście prof. Wandy Półtawskiej, Świadka Życia, należącej do pokolenia naszych rodziców, którzy przeżyli II wojnę światową, okres komunizmu, wybór kard. Wojtyły na papieża i odnowę Solidarnościową, kończy pewien trudny okres naszych dziejów.
Przed młodymi otwiera się obecnie nowa epoka pełna kolejnych napięć, konfrontacji, cierpień, wyzwań i odpowiedzialności za człowieka. Prof. Półtawska pozostawia im nie tylko dorobek własnej pracy naukowej, ale wzór działania, aby z Boża pomocą ochronić i otoczyć miłością życie każdego człowieka i jego godność.
Autor: Ewa Kowalewska – wiceprezes PFROŻ i przedstawiciel Human Life International Polska.
Troska o każdego człowieka powinna być czymś, co łączy społeczeństwo. Chcemy by sprawa ochrony życia nie była kwestią polaryzującą społeczeństwo. Myślę, że w tym duchu ma być obchodzony Dzień Papieski – ochrony życia – powiedział Jakub Bałtroszewicz. Prezes Polskiej Federacja Ruchów Obrony Życia w rozmowie z KAI wyjaśnił, jak rozumie przesłanie tegorocznego Dnia Papieskiego obchodzonego w tym roku 15 października pod hasłem „Cywilizacja życia”. Opowiedział także m.in. o planach na przyszłość PFROŻ, dokonał oceny wyroku Trybunału Konstytucyjnego i zdradził czy środowiska pro-life planują działania na rzecz wprowadzenia pełnej ochrony życia.
Anna Rasińska (KAI): Tegoroczny Dzień Papieski obchodzony będzie pod hasłem „Cywilizacja życia”. To pojęcie, kojarzy z ochroną życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Jak wygląda dziś działalność stowarzyszeń pro-life pod tym kątem?
Jakub Bałtroszewicz (prezes PFROŻ): Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, na czele której stoję, zrzesza bardzo wiele stowarzyszeń, organizacji i fundacji, działających w zakresie ochrony życia w Polsce. Ich zadania są różne; charytatywne, pomocowe, polityczne. Działają też w sferze lobbingu, za jeszcze lepszymi przepisami chroniącymi życie. Mówimy o wsparciu i powstawaniu domów samotnych matek, które są w całej Polsce, o oknach życia, do których można przekazać małe dziecko, by zostało oddane do adopcji bez żadnych konsekwencji. Oprócz tego dbamy o sieć pomocową wspierania osób, które wychowują dzieci chore czy niepełnosprawne, ale też rodzin wielodzietnych. Wszystkie działania podejmowane są w duchu opiekuńczym.
Jako Polska Federacja Ruchów Obrony Życia odcinamy się od zachowań agresywnych, polaryzujących społeczeństwo, od epatowania przemocą poprzez zdjęcia rozszarpanych w wyniku aborcji dzieci. My pokazujemy, że każdy człowiek jest ważny, chcemy się nim zaopiekować i udzielić pomocy w miarę możliwości. Chcemy by sprawa ochrony życia nie była kwestią polaryzującą społeczeństwo, tylko jednoczącą je. Troska o każdego człowieka powinna być czymś co łączy społeczeństwo, a nie je dzieli. Myślę, że w tym duchu Dzień Papieski ma być obchodzony – ochrony życia.
KAI: Termin „Cywilizacja życia” wskazuje na wartość życia, także po urodzeniu, jego godne funkcjonowanie, wzrastanie, rozwój. Czy na tym polu coś się w ostatnim czasie zmieniło?
Jeden z zarzutów, który podnoszą środowiska szczujące na ruchy pro-life, jest taki, że troszczymy się o dziecko dopóki jest w brzuchu matki, a kiedy się urodzi, jest skazane samo na siebie. Nic bardziej mylnego, wystarczy spojrzeć na dzieła rozmaitych organizacji zrzeszonych w PFROŻ, jak chociażby Fundację Małych Stópek. To ogromna praca na rzecz wspierania całych rodzin. W ten sposób pokazujemy, że chcemy zajmować się dziećmi, nie tylko w momencie, kiedy znajdują się pod sercem matki, ale zawsze, gdy potrzebują pomocy.
Jeżeli kobieta decyduje się na urodzenie dziecka chorego lub niepełnosprawnego, jeżeli została porzucona, chcemy wkraczać z pomocą i pokazać, że są organizacje, które potrafią wspierać takie rodziny.
KAI: Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku stanowi duży sukces środowisk pro-life. Jak Pan go ocenia z perspektywy czasu?
Na pewno wyrok Trybunały Konstytucyjnego był krokiem w bardzo dobrą stronę. Nie powinno być tak, że zgodnie z prawem, można dokonać aborcji tylko z tego powodu, że dziecko jest podejrzane o chorobę czy niepełnosprawność. To coś absurdalnego.
Teraz potrzeba ogromnej pracy mojego środowiska, ale także rządzących, którzy powinni zmieniać prawo. Rodziny przyjmujące dzieci z ciężką chorobą, czy niepełnosprawnością nigdy nie powinny pozostać same, a społeczeństwo musi widzieć, że są otoczone troską i bardzo dobrze traktowane. Należy stworzyć konkretne rozwiązania systemowe. Nie można zrzucać wszystkiego na organizacje pozarządowe, które oczywiście robią wszystko, by dzieci były zaopiekowanie, a rodzice nie czuli sami. To kluczowe, by nastroje społeczne były po stronie życia, nie po stronie cywilizacji śmierci.
KAI: Wkrótce wybory, co jeśli w najbliższym czasie zmieni się władza i powróci temat większego dostępu do aborcji?
Nie boję się tego mitycznego wahadła, o którym mówi się od wielu, wielu lat. Przypomnę tylko, że przez krótki czas, pod koniec lat 90., aborcja była całkowicie dostępna w sposób legalny, przez funkcjonowanie tzw. przesłanki społecznej, którą wprowadziło SLD. Wówczas aborcja mogła być dokonywana w sposób całkowicie legalny, w szpitalu. Nie było ich wcale tak dużo ok. 2-3 tysiące. Ciężko mówić teraz o podziemiu aborcyjnym, środowiska pro-choice mówią o 100-500 tysiącach aborcji, co wydaje się odległe od rzeczywistości, skoro w czasie gdy aborcja była dozwolona, liczba ta była znacznie mniejsza.
Społeczeństwo rozumie, że ochrona życia, to ochrona życia, a nie uciskanie kobiet. Chcemy po prostu chronić ten najbardziej delikatny, wrażliwy moment rozwoju człowieka, jakim jest okres dorastania pod sercem matki.
Uważam, że prawo działa w pewnym stopniu kulturotwórczo. Widać to chociażby na przykładzie wprowadzenia zakazu palenia w pomieszczeniach. Nikt nie wierzył, że to się stanie, kultura przywiązania do papierosa była bardzo silna, wydawało się, że to prawo będzie martwe. Dzisiaj widzimy jak to prawo świetnie działa, wszyscy się do niego przyzwyczaili.
To, że Konstytucja chroni życie i zakazuje aborcji eugenicznej, ze względu na podejrzenie choroby czy niepełnosprawności, na pewno buduje świadomość społeczną, że nie tylko ludzie zdrowi mają prawo do życia, ale każdy. Nawet chory czy niepełnosprawny.
KAI: Według badań CBOS w ostatnich latach umocniło się poparcie dla kompromisu aborcyjnego, zwiększył się odsetek respondentów opowiadających się za liberalizacją prawa aborcyjnego. Jednocześnie maleje odsetek badanych, którzy sytuowaliby się wśród zwolenników zaostrzenia obowiązujących przepisów. Czy środowiska pro-life mają pomysł na to jak odwrócić te tendencje?
Przede wszystkim warto podkreślić, ze kompromis aborcyjny wciąż istnieje. Aborcja jest dozwolona w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki, to oczywiste, że prawo nie powinno zmuszać kobiety do heroizmu. W takiej sytuacji nie mówimy nawet o dokonaniu aborcji, tylko o ratowaniu zdrowia czy życia matki. Podobnie w przypadku poczęcia dziecka w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu, czy współżycia z osobą poniżej 15. roku życia. Szanujemy ten kompromis aborcyjny. Wydaje się on dziś rozsądny.
Wiadomo, że środowiska pro-life chciałby pełnej ochrony życia, ale powinna być ona poprzedzona mentalną przemianą w społeczeństwie, a nie narzucona prawem. Kolejnych zmian w sferze prawnej nie będziemy podejmować.
A jaki jest pomysł na to by społeczeństwo przekonywać do ochrony życia? Myślę, że przede wszystkim należy pracować nad systemem wsparcia rodzin po urodzeniu dziecka. W przeszłości za bardzo skupialiśmy się na ochronie dziecka poczętego, a za mało myśleliśmy o dzieciach już urodzonych, dzisiaj się to zmienia. Coraz więcej dzieł podejmuje kwestie opieki nad dziećmi z wadami, czy niepełnosprawnością, by rodziny nie czuły się osamotnione. Kobieta otoczona miłością, opieką, wsparciem, raczej nie będzie myślała o aborcji.
KAI: Wiele działaczek i działaczy proaborcyjnych mówi o „piekle kobiet” i braku poszanowania dla ich życia, mimo że przesłanka pozwalająca na dokonanie aborcji w sytuacji zagrożenia życia matki wciąż obowiązuje. W podobnym tonie wypowiadają się także niektórzy lekarze. Z czego to wynika?
Aborcja nie jest wygodna dla kobiety, aborcja jest genialnym rozwiązanie dla mężczyzny, który nie chce podejmować odpowiedzialności za życie poczęte i w tym sensie aborcja jest faktycznie piekłem kobiet. Decydują się na nią kobiety, które zostały pozbawione miłości i opieki mężczyzny. Aborcja jest kryzysem męskości w Polsce. Kobieta, która ma wsparcie nie pomyśli o aborcji. Natomiast jeśli w takiej sytuacji matka słyszy od ojca dziecka: “Twój brzuch twoja sprawa”… W pewnym sensie kobietom wmówiono, że prawo do aborcji jest prawem kobiety. Uważam, że jest po prostu uwalnianiem mężczyzny od odpowiedzialności, dlatego tak wygodnie się ją stosuje.
Zawsze wyszukuje się takie przypadki, które mają być przykładem, jak prawo jest drakońskie, jak bardzo jest złe. Lekarz, który działa w świetle prawa, chroni życie kobiety, jej zdrowie, nie dokonuje de facto aborcji, ponieważ to skutek ratowania zdrowia czy życia kobiety. Prawo jest jednoznaczne, jeśli udaje się, że tak nie jest, tworzy się jakąś wymyśloną tezę, ideologię pod konkretną narrację. Prawo jest tu bardzo precyzyjne i każdy lekarz ma obowiązek je znać i stosować, tzn. ratować życie kobiety, a jeżeli jest to możliwie, również dziecka. Czasem leczenie kobiety doprowadza do śmierci płodu i faktycznie nie ma innego wyjścia. Tutaj decyzja zostaje po stronie kobiety.
W Kościele katolickim mamy chociażby święte, które nie zgodziły się kosztem własnego życia na śmierć swojego nienarodzonego dziecka. Są to jednak sytuacje skrajne i wyjątkowe, nikt nie zmusza do takiego heroizmu. Mówienie, że w Polsce kobiety umierają, ponieważ aborcja jest zakazana jest po prostu nieprawdą.
KAI: Podobne historie można usłyszeć w kontekście poronienia. Niektóre środowiska i media straszą, że kobiety będą poddawane kontroli, by stwierdzić czy poronienie dokonało się samoistnie, czy też w wyniku użycia środków farmakologicznych.
Takie zjawisko jest ideologicznym nakręcaniem spirali strachu, przez środowiska, które chciałyby całkowicie zliberalizować prawo aborcyjne. Dla każdej osoby myślącej logicznie wydają się absurdalne. Pracując w organizacjach związanych z ochroną życia od ponad 10 lat, nigdy nie słyszałem o podobnych pomysłach.
KAI: A jaka jest dalsza strategia działalności Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia?
Chcemy skupić się na budowaniu wizerunku pro-lifu opartego na archetypie opiekuna. Bardzo nam przeszkadza przypisywanie narracji wojennej, polaryzującej społeczeństwo.
Oczywiście są ruchy, które działają w sposób agresywny, które za wszelką cenę chcą skłócić społeczeństwo, epatują wizerunkami płodów, używają bardzo ostrego słownictwa. My nie nazywamy ich ruchamy pro-life tylko antyaborcyjnymi. W naszej opinii ta retoryka wojenna jest nieskuteczna, chcemy odciąć się od podobnych działań. Przekonanych nikt nie musi przekonywać, a nieprzekonanych tylko odstraszają od ochrony życia. Dla nas najważniejsze jest dotarcie do społeczeństwa z pozytywnym przekazem. Chcemy by obrońca życia był kojarzony jako osoba, która chce wspierać rodziny, pomagać, towarzyszyć, chronić.
Miarą człowieczeństwa jest jego podejście do najsłabszych. Nie tylko dzieci poczętych, ale także starszych. Ochrona życia powinna jednoczyć społeczeństwo jako coś, co jest podstawą każdego zdrowego człowieczeństwa.
Prezes Fundacji Małych Stópek ks. Tomasz Kancelarczyk został uhonorowany „Lwem Ordo Iuris” w kategorii „życie”. Uroczysta gala odbyła się pod koniec września w Warszawie. „Lwem nie jestem, chociaż bywam wtedy, kiedy trzeba walczyć w obronie kobiety w ciąży” – powiedział wyróżniony kapłan.
Instytut Ordo Iuris obchodzi w tym roku 10-lecie swojej działalności. Zwieńczeniem jubileuszu była uroczysta gala, podczas której wręczono „Lwy Ordo Iuris”. Nagrody otrzymały osoby, które zgromadziły najwięcej głosów internautów w pięciu kategoriach: Życie, Rodzina, Wolność, Chrześcijańskie Dziedzictwo Narodu oraz Kultura.
Laureatem nagrody w kategorii „życie” został ks. Tomasz Kancelarczyk – pomysłodawca i prezes Fundacji Małych Stópek, organizator szczecińskiego Marszu dla Życia, propagator dzieła duchowej adopcji dziecka poczętego i wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. W ramach swojej działalności wspiera potrzebujących, osoby niepełnosprawne, bezdomne, ubogie oraz pomaga kobietom, które stoją przed dramatyczną decyzją dotyczącą życia swoich dzieci. Niesie pomoc matkom w trudnych sytuacjach życiowych. Jak sam podkreśla, droga obrony życia jest niełatwa, ale choćby dla jednego uratowanego istnienia, warto stale nią podążać.
„Lwa” w kategorii Rodzina otrzymali Jadwiga i Jacek Pulikowscy. Przez wiele lat zajmują się oni doradztwem rodzinnym, są autorami licznych książek i wykładów. W kategorii Wolność nagrodę otrzymał publicysta Witold Gadowski. Laureatem w kategorii Chrześcijańskie Dziedzictwo Narodu został natomiast ks. prof. Dariusz Kowalczyk, wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum, rekolekcjonista i pisarz. W kategorii Kultura nagrodzony został prof. Wojciech Roszkowski – historyk, autor wielu książek, w tym podręcznika „Historia i Teraźniejszość”.
Kapituła wręczyła także nagrody specjalne w niektórych kategoriach. W kategorii Życie uhonorowany został ginekolog prof. Bogdan Chazan. Nagrodę specjalną w kategorii rodzina otrzymała dr Wanda Półtawska – lekarka zaangażowana we wsparcie rodzin, przyjaciółka papieża Jana Pawła II. W kategorii Chrześcijańskie Dziedzictwo Narodu nagrodzony został Sławomir Olejniczak – prezes Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi. Z kolei w kategorii Kultura kapituła nagrodziła Leszka Sosnowskiego – założyciela wydawnictwa Biały Kruk.
Wręczone zostały również wyróżnienia w poszczególnych kategoriach. Otrzymały je osoby, którym Instytut udzielał pomocy prawnej. W kategorii Życie wyróżnieni zostali działacze prolife: dr Bawer Aondo-Akaa, Jan Bienias, Adam Brawata i Anna Trutowska.
W kategorii Rodzina wyróżnienie otrzymali Monika i Zdzisław Pankowie – rodzice niepełnosprawnego chłopca. W kategorii Wolność wyróżniono Janusza Komendę – pracownika zwolnionego z pracy w IKEA za cytowanie Biblii na firmowym forum.
– Ochrona życia i zdrowia kobiety w ciąży oraz jej dziecka – zarówno w okresie prenatalnym, jak i po urodzeniu – przynosi dobre owoce – aborcja złe! – podkreśla Polska Federacja Ruchów Obrony Życia w wydanym dziś oświadczeniu.
„Twórzmy społeczeństwo solidarne, pomagające, które wspiera najbardziej potrzebujących i najsłabszych. Każdą brzemienną matkę i jej poczęte dziecko w sytuacji kryzysowej otaczajmy opieką i troską!” – apeluje Polska Federacja Ruchów Obrony Życia w wydanym dziś oświadczeniu „O więcej solidarności, zrozumienia i empatii, pomocy oraz wsparcia dla kobiet w ciąży oraz ich dzieci – przed i po ich urodzeniu!”. Federacja zrzesz kilkadziesiąt organizacji pro-life i pro-family, które dzięki pomocy dużej części społeczeństwa, robią w tej przestrzeni bardzo wiele.
„Zwracamy się do wszystkich o zaniechanie propagowania rozwiązań, które są niebezpieczne dla kobiet i ich nienarodzonych dzieci oraz uderzają w podstawy godności człowieka i jego praw, a pośrednio w całe społeczeństwo. Szanujmy polski dorobek ostatnich 30 lat w zakresie ochrony matki oraz dziecka w prenatalnej fazie życia!” – apelują obrońcy życia zrzeszeni w PFROŻ.
Poniżej pełna treść oświadczenia:
Oświadczenie Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
O więcej solidarności, zrozumienia i empatii, pomocy oraz wsparcia dla kobiet w ciąży oraz ich dzieci – przed i po ich urodzeniu!
W Polsce trwa brutalna kampania wyborcza, w której wykorzystywane są również problemy fundamentalnej wagi, jakimi są życie i zdrowie ludzi w ich pierwszej, prenatalnej fazie życia. Ofiarą tej kampanii staje się zarówno ochrona macierzyństwa, jak i życie dzieci w łonach matek. Niektóre środowiska polityczne w swoich programach deklarują wprowadzenie prawa do aborcji (w tym tabletki aborcyjnej) na żądanie i próbują pozyskać poparcie upowszechniając proaborcyjną propagandę, która de facto krzywdzi kobiety.
Cofa nas to do okresu, gdy Polska była w pełni uzależniona od sowieckiej Rosji i pod jej presją w 1956 roku przyjęła prawo zezwalające na przerywanie ciąży. Przypominamy, że to prawo obowiązywało w Polsce w latach 1956-1993 i powodowało poważne następstwa zdrowotne u kobiet oraz śmierć od 120 do 500 tysięcy nienarodzonych dzieci rocznie. Aborcja stała się wówczas najbardziej popularną metodą planowania rodziny.
Po rewolucji solidarnościowej w 1980 roku, dzięki staraniom setek tysięcy Polaków, NSZZ „Solidarność”, Kościoła katolickiego, polskich lekarzy oraz wielu innych środowisk, zmieniono ustawodawstwo mając na uwadze zarówno ochronę zdrowia polskich matek, jak i życia dziecka w okresie prenatalnym.
Przyjęta w 1993 roku ustawa o planowaniu rodziny wprowadziła ochronę życia dziecka w łonie matki oraz pomoc materialną, prawną i psychologiczną dla kobiet brzemiennych. To spowodowało zasadniczą poprawę stanu zdrowia kobiet w okresie ciąży, porodu i połogu, a także zmniejszenie okołoporodowej śmiertelności noworodków, co zgodnie z wymogami ustawy wykazywały coroczne raporty ministerstw: zdrowia, edukacji oraz pracy i polityki socjalnej.
Są to:
zmniejszenie liczby zgonów kobiet w wyniku ciąży, porodu i połogu;
znaczne obniżenie umieralności niemowląt;
zmniejszenie liczby zabójstw dzieci do 1-go roku życia.
Nastąpiły ogromne zmiany świadomości społecznej w kierunku poszanowania ludzkiego życia od poczęcia, zgodnie z prawem naturalnym, Konwencją o Prawach Dziecka i Konstytucją RP.
Nowe propozycje stanowią bardzo poważne zagrożenie dla zdrowia kobiet w aspekcie macierzyństwa. Obecnie polskie prawo chroni zarówno matki, jak i ich dzieci, przede wszystkim dlatego, że aborcja jest dla nich bardzo niebezpieczna. Kodeks Etyki Lekarskiej (art. 39) stwierdza: Podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka.
Upowszechniana ostatnio z naruszeniem prawa pigułka aborcyjna stanowi znacznie większe zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia kobiet, niż „tradycyjna” aborcja chirurgiczna.
Twórzmy społeczeństwo solidarne, pomagające, które wspiera najbardziej potrzebujących i najsłabszych. Każdą brzemienną matkę i jej poczęte dziecko w sytuacji kryzysowej otaczajmy opieką i troską! Organizacje zrzeszone w Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, dzięki pomocy dużej części społeczeństwa, robią w tej przestrzeni bardzo wiele.
Zwracamy się do wszystkich o zaniechanie propagowania rozwiązań, które są niebezpieczne dla kobiet i ich nienarodzonych dzieci oraz uderzają w podstawy godności człowieka i jego praw, a pośrednio w całe społeczeństwo. Szanujmy polski dorobek ostatnich 30 lat w zakresie ochrony matki oraz dziecka w prenatalnej fazie życia!
Podkreślamy:ochrona życia i zdrowia kobiety w ciąży oraz jej dziecka – zarówno w okresie prenatalnym, jak i po urodzeniu – przynosi dobre owoce – aborcja złe!
W imieniu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
Jakub Bałtroszewicz – prezes Ewa Kowalewska – wiceprezes ks. Tomasz Kancelarczyk – wiceprezes
– Myślę, że fenomen Fundacji Evangelium Vitae polega na odczytywaniu znaków czasu i woli Bożej – mówi s. Ewa Jędrzejak SMCB, prezes fundacji, która we Wrocławiu prowadzi Centrum troski o płodność, szkołę rodzenia, Okno życia, Bank niemowlaka, Klub mam, Poradnię rodzinną, Klub seniora i wiele wiele innych inicjatyw.
W czym upatruje Siostra fenomenu Fundacji Evangelium Vitae, która działa od 17 lat i to działa prężnie i ciągle się rozwija.
Działamy prężnie, ale lokalnie – zasadniczo we Wrocławiu i okolicach. Pierwotne założenia były inne niż to, czym fundacja zajmuje się dziś. Myślę, że ten fenomen polega na odczytywaniu znaków czasu i woli Bożej. Bo w zasadzie większość dzieł, które dziś realizujemy nie były przez nas planowane, ale to ludzie z zewnątrz przychodzili do nas z jakimiś potrzebami i propozycjami. My tylko rozpoznawałyśmy w nich znaki od Pana Boga.
Jakie są te znaki czasu czy potrzeby społeczeństwa, które siostry odkryły na przestrzeni tych kilkunastu lat?
W 2002 roku formalnie odzyskałyśmy w centrum Wrocławia dawny szpital, który był budowany przez wcześniejsze pokolenie boromeuszek. Zrujnowane budynki były nam systematycznie oddawana w miarę likwidacji szpitala. Chciałyśmy powrócić do pierwotnej działalności w tym miejscu. Pierwszą myślą było stworzenie zakładu opiekuńczo-leczniczego, bo taka jest dziś potrzeba – opieka nad ludźmi starszymi i schorowanymi u kresu ich życia. Ówczesna przełożona generalna przez wiele lat była pielęgniarką i bardzo chciała, żeby w tym miejscu też funkcjonowała szkoła pielęgniarska. Nasza fundacja powstała właściwie po to, żeby tę szkołę reaktywować. Zakładałyśmy, że szkoła będzie kształciła także położne czy sekretarki medyczne. Żeby teoretycznej nauce towarzyszyły praktyki, marzyłyśmy także o otwarciu szpitala ginekologiczno-położniczego. We Wrocławiu wówczas brakowało porodówek, a istniejące pozostawiały wiele do życzenia – umieralność okołoporodowa we Wrocławiu była wtedy jedną z najwyższych w Polsce.
Przez te lata doświadczyłam też wielu cudów, które potwierdzały mi słuszność obranego kierunku. Jako zgromadzenie zakonne nie mogłyśmy zebrać poważnych funduszy na projekt i odbudowę szkoły medycznej i szpitala, a potrzeby były gigantyczne. Wówczas podpowiedziano nam, żebyśmy założyły fundację.
Fundacja powstała, ale szkoły i szpitala nie udało się otworzyć.
Nie udało się nam zgromadzić w krótkim czasie potrzebnych środków. Myślę, że na odbudowę i wyposażenie potrzebowałybyśmy dziś ok. 50 mln. Pierwsze granty, jakie otrzymałyśmy wykorzystałyśmy na przygotowanie się do prowadzenia działalności, na edukację w obszarach, w których chciałyśmy działać, przygotowałyśmy też sporo materiałów promocyjnych. To sprawiło, że fundacja chwyciła wiatr w żagle, chociaż na początku pieniądze od darczyńców pojawiały się bardzo nieśmiało – fundacja poza marzeniami właściwie nie miała żadnej historii. Dziś nasza wieloletnia działalność uwiarygadnia nas w oczach ofiarodawców.
Skąd nazwa fundacji? Evangelium vitae – to tytuł papieskiej encykliki.
Poszpitalne budynki nasze zgromadzenie odzyskiwało wtedy, kiedy odchodził Jan Paweł II. Chciałyśmy, żeby rodząca się wówczas fundacja nawiązywała do jego nauczania o szacunku do życia. Pewnie nieudolnie, ale przez działania fundacji staramy się pokazywać światu, że życie jest wartością niezaprzeczalną, o którą warto się troszczyć.
Co sprawiło, że fundacja zdecydowała się realizować inne działania niż te pierwotnie zamierzone?
Po pierwsze wiadomo, że pieniądze leżące na koncie bankowym tracą na wartości. Po drugie na jednym z budynków zaczął przeciekać dach. Zgromadzenie, żeby go wyremontować, musiałoby wziąć kredyt. Jako fundacja zaproponowałyśmy przełożonym, że możemy sfinansować remont, ale w zamian fundacja otrzyma te pomieszczenia. Tak się stało. Wtedy, jako pierwsze, powstało miejsce dla zagubionej młodzieży. Fundacja funkcjonowała już od trzech lat – jeździłyśmy na różne konferencje dotyczące obrony życia, pielęgniarstwa, położnictwa. Coraz częściej spotykałyśmy się z tematem naprotechnologii, która nie była znana we Wrocławiu. Postanowiłyśmy zorganizować konferencję, która zaprezentowałaby tę tematykę w środowisku na Dolnym Śląsku. Wówczas okazało się, że jest grupa osób, która organizuje podobne wydarzenie i zdecydowałyśmy do niej dołączyć. W konferencji wzięło udział ok. 600 osób. Tym, którzy chcieliby się zaangażować w naprotechnologię zaproponowałyśmy dofinansowanie szkolenia. W zamian oczekiwałyśmy „odpracowania” kosztów w tworzącym się u nas ośrodku. Ok. 10 osób wzięło udział w szkoleniu dr Hilgersa – twórcy naprotechnologii, a nasza Fundacja zyskała kompetentnych współpracowników.
W 2009 r. otworzyły siostry Okno życia.
To była prośba i propozycja od władz Wrocławia, na którą z radością przystałyśmy, choć finalnie budowę Okna życia sfinansowali sponsorzy. Po jego otwarciu, ludzie nieświadomi do końca, jak ono funkcjonuje, zaczęli nam przynosić dziecięce ubranka. Miałyśmy ich nadmiar, więc postanowiłyśmy wyjść naprzeciw biedy rodzin mieszkających na Nadodrzu – dzielnicy, w której jest nasz klasztor i fundacja.
Tak powstał Bank niemowlaka, który dziś przygotowuje setki wyprawek dla dzieci. Ten dział się tak rozrósł, że do obsługi są pracownicy na 1,5 etatu i wolontariusze oraz kilka wyremontowanych pomieszczeń, gdzie składamy ubranka, zabawki, łóżeczka, wózki czy pampersy. W tym wymiarze współpracujemy też z Fundacją Małych Stópek ze Szczecina. Wiemy też o tym, że są rodzice, którzy nosili się z zamiarem oddania dziecka do Okna życia albo do adopcji, ale dzięki wsparciu Banku niemowlaka i pomocy fundacji odeszli od tego zamiaru i wychowują dziecko.
Kto korzysta z pomocy Banku niemowlaka?
Na pewno najubożsi, których nie stać na nowe ubranka dziecięce, pampersy czy chemię dla niemowląt, ale nie weryfikujemy dochodu naszych podopiecznych. Uznajemy, że jeśli ktoś prosi o pomoc, to jej potrzebuje. Do Banku przychodzą też ludzie, którzy nie mają problemów finansowych, ale uważają, że bez problemu mogą skorzystać z ubranek z recyklingu, a za oszczędzone w ten sposób pieniądze wesprzeć jakieś inne dzieło fundacji. Myślę, że to i ekologiczne, i Boże myślenie. Nie zawsze trzeba przeznaczać majątek na rzeczy, które de facto służą dziecku przez bardzo krótki czas.
Przychodzą do nas też rodziny wielodzietne i choć pozostawiłyśmy nazwę „Bank niemowlaka”, to mamy właściwie całą rozmiarówkę dziecięcą. Jeśli takie ubrania otrzymujemy, to też takimi bardzo chętnie się dzielimy. Organizowałyśmy też większe transporty dla dzieci na Ukrainie i Białorusi, zwłaszcza po wybuchu wojny.
Bank niemowlaka to miejsce kontaktu pracowników fundacji z potrzebującymi.
Ania, która kieruje Bankiem ma świetne wyczucie i poza pomocą materialną często proponuje wsparcie zaprzyjaźnionych prawników albo kieruje do naszych terapeutów i specjalistów z Poradni rodzinnej.
Ile dzieci trafiło przez 14 lat dla do Okna życia?
Dotychczas do naszego wrocławskiego okienka przyniesiono 20 dzieci. Nie śledzimy ich losów, bo nie jest to nasze zadanie, ale z tego co wiem, większość trafiła do rodzin adopcyjnych. Z sześciorgiem mamy kontakt – ich rodzice adopcyjni przysyłają zdjęcia, piszą, odwiedzają nas, albo zapraszają do siebie. Widzimy, jak pięknie się rozwijają dzięki szansie danej im przez rodziców biologicznych, którzy pozwolili się urodzić i przekazali w dobre ręce. Wiemy też, że dwójka dzieci zmarła – jedna dziewczynka była skrajnym wcześniakiem, a chłopiec z wieloma wadami genetycznymi żył dwa miesiące – na ten czas zaadoptowała go lekarka jednego z wrocławskich szpitali. Franuś zakończył życie w ramionach kochającej mamy. Myślę, że to jedna z wielu pięknych historii, gdzie to miłość zwyciężyła i miała ostatnie słowo.
Wspomniała już Siostra o działaniu Poradni rodzinnej.
Finansowana jest przez miasto, ale tylko w części, bo zapotrzebowanie jest bardzo duże… Mamy mediatorów, psychoterapeutów; prowadzimy też psychoterapię NEST, która wspiera osoby po stracie – po aborcji, po poronieniu czy po śmierci kogoś bliskiego. W poradni pracują też instruktorzy modelu Creightona, czyli początkowego etapu naprotechnologii, którzy pomagają w diagnozowaniu przyczyn niepłodności.
Wspomnieliśmy już Bank niemowlaka, ale fundacja wspiera rodziców w początkowej fazie życia dzieci też w innych obszarach. Prowadzą siostry szkołę rodzenia, poradnię laktacyjną i żywieniową.
Zaczęło się od naprotechnologii, czyli pomocy rodzicom, którzy nie mogą począć dziecka. Ale kiedy okazało się, że ta metoda jest skuteczna i zaczynały rodzić się dzieci, to pomyślałyśmy właśnie o szkole rodzenia. Od początku jej istnienia nie ma problemu z naborem. Najlepiej działa tu poczta pantoflowa. W czasie pandemii byłyśmy pierwszą szkołą we Wrocławiu, która prowadziła zajęcia online. Było wówczas bardzo duże zapotrzebowanie, uruchamiałyśmy dodatkowe kursy, aby wyjść na przeciw potrzebom rodziców.
Pomagałyśmy przy tworzeniu – bo taka była też potrzeba – hospicjum perinatalnego. We Wrocławiu było kilka podmiotów, którym dobro dzieci poczętych a chorych leżało mocno na sercu. Zgłosiły się do nas położne z jednego ze szpitali z prośbą o pomoc, bo chciały przedstawić dyrektorowi alternatywę dla terminacji ciąży w takich przypadkach. Dzięki współpracy z genetykami i położnymi udało się stworzyć hospicjum perinatalne, które dziś funkcjonuje jako niezależna instytucja.
Konsekwencją hospicjum perinatalnego było zapewne zaangażowanie fundacji w organizację pochówków dzieci martwo urodzonych czy grup wsparcia dla rodziców po stracie.
Osoby, które przyjaźniły się z naszą fundacją, a same doświadczyły poronienia i nie znalazły zrozumienia i wsparcia np. w szpitalu, uświadomiły nam, jak poważny to jest problem społeczny. Nikt przecież nie planuje, że dziecko urodzi się martwe i nie jest na taką sytuację przygotowany. Wówczas szpitale ginekologiczno-położnicze nie oferowały takiego wsparcia. Jako fundacja zaczęliśmy rozmawiać z władzami miasta i udało się wypracować procedury pochówku dzieci martwo urodzonych w szpitalach, których rodzice nie odbierają i nie urządzają pogrzebu. Jeden owoc to fakt, że ciała tych dzieci nie są utylizowane z odpadami medycznymi, a godnie grzebane. Ale przez organizowanie tych pochówków i zwracanie uwagi personelu na ten problem wzrosła świadomość, że dziecko od samego początku jest człowiekiem i przysługuje mu godność. Dziś to nie jest temat tabu i rozmowy z dyrekcją szpitali, lekarzami i położnymi wyglądają zupełnie inaczej niż kilkanaście lat temu. Wiele osób zrozumiało, że pochówek takiego poronionego dziecka ułatwia np. przeżycie żałoby przez rodziców. Jako fundacja proponujemy im także towarzyszenie w ramach grup wsparcia czy psychoterapii.
Fundacja prowadzi też Klub dla mam.
To kolejny pomysł, tym razem dla mam, które po porodach są na urlopach macierzyńskich czy wychowawczych. W wielu miejscach ich obecność jest kłopotliwa, bo albo dziecko komuś przeszkadza, albo nie ma go gdzie nakarmić czy przebrać. Stworzyłyśmy im do tego warunki w naszej fundacji, a przy okazji mogą spotkać się z innymi kobietami, które mierzą się w danym czasie z podobnymi wyzwaniami. Klub mam cieszy się bardzo dużą popularnością. Właściwie pierwszego dnia od ogłoszenia naboru kończą się zapisy. W ramach klubu organizowane są też zajęcia prowadzone przez różnych specjalistów – prawne, psychologiczne, z rehabilitacji czy pedagogiki zabawy. Poza klubem organizujemy też niezależne warsztaty dla rodziców, także starszych dzieci.
Dużą popularnością cieszą się też randki małżeńskie.
One są organizowane dla małżonków z różnym stażem. Można na nie przyjść także z małymi dziećmi, które zostaną zaopiekowane w fundacji, aby rodzice mieli czas tylko dla siebie.
Ta odnowiona działalność sióstr boromeuszek przy Rydygiera we Wrocławiu rozpoczęła się od otwarcia zakładu opiekuńczo-leczniczego. Poza tym w fundacji prowadzony jest klub seniora.
Te zajęcia także gromadzą całkiem sporą grupę seniorów, którzy lubią tu przychodzić czy jeździć z nami na wycieczki. Najczęściej są to osoby owdowiałe, których sytuacja zmusiła do przebudowania swojego życia. Wyjście do drugiego człowieka, spotkania z przyjaciółmi czy zajęcia manualne pomagają wyjść często z żałoby czy depresji. Zresztą nasz klub zrodził się po warsztatach dla osób zagrożonych depresją. Klub seniora ma wymiar profilaktyczny.
Poza tym organizowałyśmy warsztaty dotyczące opieki nad osobami z niepełnosprawnościami, prowadzimy też grupy wsparcia dla opiekunów osób przewlekle chorych.
Skoro fundacja pomaga zarówno seniorom, jak i najmłodszym dzieciom, to czy są takie przestrzenie, gdzie te grupy mogą się wspólnie spotkać?
Trochę popsuła to pandemia, bo np. w ZOL-u był dobrze rozwinięty wolontariat, do którego należało wiele młodych osób z duszpasterstw akademickich, ze szkół a nawet przedszkoli. Dzieci często organizowały dla naszych podopiecznych różne koncerty, występy, zabawy. Studenci przychodzili spotkać się z konkretnymi osobami, żeby z nimi porozmawiać czy coś im poczytać. Próbujemy to reaktywować, ale nie wróciło to jeszcze do normy sprzed pandemii.
Od czasu do czasu, np. w okolicach świąt, udaje nam się zorganizować spotkania międzypokoleniowe, gdzie oprócz naszych podopiecznych pojawiają się także nasi darczyńcy i współpracownicy. Przy okazji jubileuszy 10-lecia fundacji czy 10-lecia Okna życia organizowałyśmy piknik i wtedy na dziedzińcu mogło spotkać się wiele osób zaangażowanych w nasze działania.
Fundacja rzeczywiście podejmuje mnóstwo działań.
My ich nie wymyślamy, one same do nas przychodzą. Rozłożenie fundacyjnego parasola nad wieloma z tych inicjatyw pozwoliło im zaistnieć. Staramy się też działać na tej zasadzie, że jak ktoś zgłasza się do nas z jakąś propozycją czy pomysłem, to pozwalamy mu działać. Jeśli się sprawdzi, to staramy się włączyć go na stałe do naszej fundacji. Myślę, że większość naszych pracowników – a mamy ich około 30 – to osoby, które mają konkretne umiejętności, chcą odpowiedzieć na potrzeby, które widzą i lubią to, co robią. To też nasza specyfika, że raczej nie szukamy pracowników, a oni sami do nas przychodzą i weryfikowani są w praktyce.
Fundacja powstała dla budowy szkoły i szpitala. One nie powstały. Czy to jest idea, która jeszcze może się zmaterializować?
To jest mój ból i jedyne marzenie, które nie zostało dotychczas zrealizowane. Ufam, że jeśli taka jest wola Boża – to nawet jak ja tego nie potrafiłam zrobić, to Pan Bóg ma człowieka, który to zrobi. Ja jestem niepoprawną optymistką w tej kwestii. Gdyby znalazł się ktoś, kto potrafiłby zrealizować ten projekt, to zgromadzenie zakonne chętnie by przy nim współpracowało. Budynek na to przeznaczony w tej chwili generuje koszty i przełożone rozważają inne jego zagospodarowanie, chociaż sprzedaż jest ostatecznością.
A ma Siostra jeszcze inne fundacyjne marzenia?
Poza tym jednym Pan Bóg pospełniał wszystkie moje marzenia. Czy ja mam jeszcze jakieś marzenia? Żeby On był przez wszystkich kochany i żeby Jego chwała się działa przez małe rzeczy, które my robimy. Chciałabym, żeby fundacja służyła jak najlepiej w obszarach, w których działa dziś. Szczegółowych planów już nie mam, więc chyba na mnie jako prezesa już czas (śmiech). Człowiek bez marzeń nie może żyć, a ja mam wszystkie pospełniane.
„Tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie, jest aborcja, ponieważ jeżeli matka może zabić swoje własne dziecko, co może powstrzymać Ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?” – napisała św. Matka Teresa z Kalkuty do Polaków. Polska Federacja Ruchów Obrony Życia przypomina list założycielki Misjonarek Miłości z 24 września 1996 r.
Św. Matka Teresa z Kalkuty zmarła 5 września 1997 r. Szanowana na całym świecie założycielka Misjonarek Miłości zawsze bardzo bezpośrednio i jednoznacznie odwoływała się do konieczności ochrony ludzkiego życia od poczęcia. – Mówiła o tym w porę i nie w porę, aby przypominać ludziom, że miłość do dziecka w łonie matki jest gwarancją cywilizacji życia i miłości oraz świadectwem naszego człowieczeństwa – zwraca uwagę Ewa Kowalewska.
Prezes Human Life International Polska i wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia zaznacza, że w sytuacji, gdy polska opozycja przed zbliżającymi się wyborami deklaruje zmianę ustawy i powrót do aborcji do 12 tygodnia ciąży w starym komunistycznym stylu, pora przypomnieć list świętej do Polaków.
Napisała go w 1996 roku, gdy ponownie władzę w Polsce przejęła lewica i deklarowała zmianą ustawy chroniącej życie dzieci w łonach matek. Polacy wyszli wtedy na ulice stolicy w wielkich marszach pro-life. – Jej prosty, pełen miłości List do Polaków, aby chronili życie swoich dzieci, był wówczas wielkim wsparciem dla polskich obrońców życia. Pora, aby ponownie sięgnąć do niego – zachęca Ewa Kowalewska.
Poniżej pełna treść listu Matki Teresy z Kalkuty do Polaków:
Moi Drodzy Bracia i Siostry w Polsce!
Jak wiecie, jestem w szpitalu, ale słysząc o zmianach prawa, jakie są rozważane w Polsce, czuję, że Bóg chce, abym zwróciła się do Was w imieniu nienarodzonych dzieci.
Życie jest najpiękniejszym darem Boga. On stworzył nas do wielkich rzeczy, aby kochać i być kochanym. Bóg daje nam czas na ziemi, abyśmy poznali Jego Miłość, abyśmy doświadczyli Jego Miłości do głębi naszego istnienia. Abyśmy Go kochali, byśmy kochali naszych braci i siostry.
Życie jest darem Boga. Darem, którym tylko Bóg może obdarzać. I Bóg w swojej pokorze dał mężczyźnie i kobiecie zdolność współpracy z Nim w przekazywaniu życia. Jakikolwiek był Jego zamiar, nie wolno nam ingerować w ten piękny Boży dar ani go niszczyć.
Dlaczego dzisiaj ludzie boją się małego dziecka? Ponieważ chcą mieć łatwiejsze, bardziej komfortowe, wygodniejsze życie? Więcej wolności? Bać się należy jedynie łamania Bożych praw, ponieważ Bóg w swojej nieskończonej i czułej miłości pragnie tylko naszego dobra, naszego szczęścia, naszej miłości.
Moi kochani Polacy!
Uczcie swoich młodych kochać Boga. Uczcie ich modlić się. A jeśli będziecie trzymać się razem, będziecie kochać się wzajemnie taką miłością, jaką Bóg kocha każdego z nas.
Z całych sił starajmy się utrzymać jedność polskich rodzin. Wnośmy prawdziwy pokój w naszą rodzinę, otoczenie, miasto, kraj, w świat. Zaczynajmy od pełnego miłości pokochania małego dziecka już w łonie matki.
Jak już wielokrotnie mówiłam w wielu miejscach, tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie, jest aborcja, ponieważ jeżeli matka może zabić swoje własne dziecko, co może powstrzymać Ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?
Najbezpieczniejszym miejscem na świecie powinno być łono matki, gdzie dziecko jest najsłabsze i najbardziej bezradne, w pełni zaufania całkowicie zdane na matkę.
I pamiętajcie, że Jezus powiedział: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).
Ofiarowuję wszystkie swoje cierpienia, wynikające z choroby i bezradności, abyście dokonali prawidłowego wyboru – abyście wybrali życie, zgodnie z wolą Bożą.
Módlmy się! Niech Bóg Was błogosławi. Matka Teresa
„Wyrażamy wielką wdzięczność Ojcu Świętemu Franciszkowi za historyczną decyzję o beatyfikacji Rodziny Ulmów, w tym bezimiennego, poczętego dziecka za błogosławionego męczennika wraz z całą jego rodziną. Ukazuje to całemu światu niezaprzeczalną prawdę o pełni człowieczeństwa Dziecka w łonie matki” – napisano w Oświadczeniu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia „Nienarodzone czy narodzone – DZIECI BŁOGOSŁAWIONE!” opublikowanym z okazji beatyfikacji rodziny Ulmów, która nastąpi w niedzielę 10 września.
Oświadczenie Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
Nienarodzone czy narodzone – DZIECI BŁOGOSŁAWIONE!
W niedzielę, 10 września nastąpi uroczysta beatyfikacja rodziny Ulmów z Markowej, którzy zostali bestialsko zamordowanie za ratowanie Żydów. Jest to wydarzenie historyczne, bez precedensu w historii Kościoła, gdyż zgodnie z decyzją papieża Franciszka beatyfikowana jest cała rodzina: małżonkowie oraz ich siedmioro dzieci. W tym najmłodsze dziecko żyjące pod sercem matki.
Uznanie za osobę błogosławioną dziecka w łonie matki jest ukazaniem pełni jego człowieczeństwa. Zgodnie z wypowiedzią ks. dr. Witolda Burdy – postulatora procesu beatyfikacyjnego rodziny Ulmów, ich sąsiedzi – Franciszek Szylar i jego syn Eugeniusz – świadczą, że kilka dni po pierwszym brutalnym pochówku członków rodziny Ulmów, podczas przenoszenia ciała Wiktorii Ulmy do trumny, dziecko było już w drogach rodnych matki – widać było główkę oraz bark. Jest bardzo mało prawdopodobne, że urodziło się żywe, co oznacza uruchomienie drugiego obiegu krwi i możliwości samodzielnego oddychania oraz odcięcia pępowiny. Stało się ofiarą brutalnego mordu i męczennikiem wraz z całą rodziną.
Nie wiemy, jakiej płci jest to dziecko, nie znamy też jego imienia. Słusznym więc jest nazywanie go DZIECKIEM NIENARODZONYM. Nie miało ono też żadnej szansy na otrzymanie sakramentu chrztu, jednak wiara rodziców oraz intencja wychowania go w duchu chrześcijańskim została uznana za „chrzest pragnienia”, a fakt męczeństwa za „chrzest krwi”, co potwierdza Akt beatyfikacyjny.
Wyrażamy wielką wdzięczność Ojcu Świętemu Franciszkowi za historyczną decyzję o beatyfikacji rodziny Ulmów, w tym bezimiennego, poczętego dziecka za błogosławionego męczennika wraz z całą jego rodziną. Ukazuje to całemu światu niezaprzeczalną prawdę o pełni człowieczeństwa Dziecka w łonie matki.